Powitanie!
To mój pierwszy poważny blog o odchudzaniu, wcześniej prowadziłam jeden, ale po dodaniu przywitalnego postu szybko go usunęłam, ponieważ zabrakło mi chęci. Teraz mam nadzieję, że stanie się inaczej. Jestem pełna motywacji i liczę, że znajdę kogoś, kto będzie udzielał mi wsparcia, za co odpłacę mu tym samym.
Pierwsza myśl o tym, żeby przejść na dietę pojawiła się w mojej głowie rok temu, w wakacje, podczas których ważyłam sześćdziesiąt siedem kilogramów. Do sylwestra udało mi się schudnąć sześć, jednak w niedługim czasie ponownie przytyłam. Na początku tych wakacji waga pokazywała już sześćdziesiąt pięć kilogramów. Po przyjeździe znad morza, gdzie prawię codziennie jadłam frytki lub inne kaloryczne produkty, postanowiłam znowu zacząć się odchudzać. Obecnie ważę sześćdziesiąt kilogramów. Wiem, że waga jest prawidłowa w odniesieniu do mojego wzrostu (172 cm), ale zamierzam schudnąć jeszcze parę kilo, sądzę że wtedy będę się lepiej czuła i zabezpieczę się na wypadek, gdybym znowu miała przytyć (oby nie!).
Dużą siłę dawały mi blogi innych dziewczyn, dlatego pomyślałam: może założę własny?
Dzisiejszy dzień
Wszyscy wiemy, że jutro odbędzie się oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego. Większość osób się krzywi i jak najbardziej ich rozumiem. Mi również nie będzie się chciało wcześnie wstawać, uczyć się, odrabiać lekcji, ale z drugiej strony jestem podekscytowana, bo idę do nowej szkoły. Nowa klasa, nowi nauczyciele, nowy wychowawca... oby było lepiej.
Dzisiaj zdecydowałam, że ubiorę się w granatową bluzkę, spódnicę w kolorze stali i czarną marynarkę. Do tego czarne buty i torebkę. Z wielką chęcią założyłabym buty na obcasie, ale mam do nich uraz. Jestem wysoka, a w nich naturalnie staje się jeszcze wyższa i bardzo źle się czuję, górując nad innymi. Do tego nie lubię słyszeć: jej, ale jesteś wieeelka! Kiedyś miałam kompleks żyrafy, jako najwyższej dziewczynki w klasie, więc to na pewno ma z tym związek.
Jutro czeka mnie małe wyzwanie. Moja klasa prawdopodobnie zamierza iść po uroczystości na pizzę. W pierwszej chwili pomyślałam, że trudno, zjem ten jeden kawałek, ale dzisiaj zobaczyłam na wadze sześćdziesiąt kilogramów i stwierdziłam: szkoda to niszczyć. Postaram się nic nie zjeść!
Bilans
1. Omlet - 250 kcal (normalny ma 196, ale do mojego mama na pewno dodała cukier, więc podwyższam)
2. Kawa - 40 kcal (skończyło mi się mleko 0,5 %, użyłam zwyczajnej śmietanki do kawy, także znowu podwyższam, ale nie jestem pewna ile mogła mieć kcal)
3. Kotlet mielony z pomidorami - 220 kcal
4. Jogurt i kanapka z serkiem topionym - 170 kcal
Razem: 680 kcal
Zazwyczaj jem więcej, ale dzisiaj tak jakoś wyjątkowo wyszło. Najczęściej wychodzi mi 800 - 900 kcal.
Ruch: 35 minut ćwiczeń z Mel B (często ćwiczę też z Fitappy, ale nie dzisiaj)
Jutro zrelacjonuję krótko rozpoczęcie i napiszę, jak skończyło się wyjście z moją klasą. Wspomnę też o moich przyjaciółkach i ich podejściu do sylwetki. Wiem, że pewnie na razie nie mam kogo pozdrawiać, ale mimo to pozdrawiam. Jeżeli macie jakieś rady, to chętnie z nich skorzystam, w końcu jestem nowa.
Powodzenia , będę trzymać kciuki na pewno Ci się uda <3
OdpowiedzUsuń