Z tym konkursem wyszło głupio. Zwykła złośliwość losu... W niedzielę wysłałam maila do polonistki (mamy z nią taką formę kontaktu), napisałam w nim, że chciałabym wziąć udział w konkursie. Mail nie dotarł, jak dowiedziałam się dwa dni później. Zostałam po lekcji i ona zaproponowała, że tym razem do mnie napiszę, zostawiłam adres i nie napisała. Może po prostu zapomniała, bo nauczycielki tak mają, tylko że ja już się zdążyłam rozmyślić i zacząć wahać w międzyczasie. Tchórze tak mają, jeśli chcą podejmować odważne decyzje, muszą działać szybko, a mi się wszystko popieprzyło i to nawet nie przeze mnie, bo mail wysłałam itp. Teraz w zasadzie też mogę zostać po lekcji i powiedzieć o co mi chodzi, tylko już nie jestem pewna, czy chcę. Chyba wolę wracać po 6/7 godzinach do domu i patrzeć przez okno, jak na dworze robi się coraz ciemniej. Poza tym lubię kawę, to taki czasoumilacz, chociaż bez cukru, to już nie to samo... Powiedziałam T. (przyjaciółce) o konkursie, ale nawet nie pociągnęła tematu, gdyby spytała, jaki temat, powiedziała idź i spróbuj, uśmiechnęła się, być może bym to zrobiła, ale w naszym przypadku, to tak nie działa. To ja ją pocieszam i wspieram, a ona tylko mi towarzyszy...
Czasami w niedzielę zastanawiam się nad tym, jakie przyjemności spotkają mnie w tygodniu: miały być zakupy, bo już nie mam w czym chodzić, miał być obiad u babci (nawet jej specjalnie nie lubię, ale mój kot ma pchły, dlatego jego towarzystwo przestało mi wystarczać), a zostało nic. Nawet deszcz pada. Mogłaby być już zima, lampki, choinki i święta. Nie, żeby święta w moim domu były magiczne czy ciepłe - nic specjalnego. Nie ma tłumu dzieci, miłej atmosfery, itp., ale te wszystkie bajki i mikołaje kojarzą mi się z dzieciństwem, a wtedy, mimo wszystko, chyba było jakoś raźniej.
Na koniec dodam jeszcze, że jedyną rzeczą, nad którą mam kontrolę, jest odchudzanie. Wcale nie jest tak trudno nie jeść, kiedy ma się zły humor. Jak jestem na siebie wściekła, to lubię się w ten sposób karać...
Kończę już te żałosne wywody, mam nadzieje, że następny razem napiszę coś mądrzejszego i bardziej normalnego oraz weselszego.
Bilans wczorajszy:
1. Jajko z kromką chleba - 160 kcal
2. Jogurt pitny - 80 kcal
3. Kawa - 20 kcal
4. Garść sucharów - 43 kcal
5. Warzywa na patelni - 108 kcal
6. Płatki nestle fitness bez mleka - 100 kcal
7. Banan - 114 kcal
Razem: 625
Ruch: 40 min. ćwiczeń
Bilans dzisiejszy:
1. Jogurt - 100 kcal
2. Garść płatków - 50 kcal
3. Kanapka z szynką - 88 kcal
4. Jogurt pitny - 50 kcal
5. Krewetki - 232 kcal
6. Kawa - 30 kcal
Razem: 550 kcal
Ruch: Postaram się zrobić jakieś brzuszki wieczorem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz