Chcę schudnąć jeszcze przynajmniej trzy kg i mam gdzieś, czy to się komuś podoba, czy nie. Nie wyglądam jak mizerna anemiczka, ona po prostu przesadza, bo w naszej rodzinie lubi się osoby "puszyste".
Trzeba będzie zacząć sprawiać pozory. Nie lubię chować i wyrzucać jedzenia, ale jestem do tego zmuszona...
Bilans z wtorku:
1. Kanapka z jajkiem - 155 kcal
2. Kawa - 37 kcal
3. Batonik owocowy - 159 kcal
4. Trzy pierogi z kapustą i grzybami - 204 kcal
5. 100 g sałatki - 32 kcal
Razem: 587 kcal
6. Trzy rzodkiewki - 12 kcal
7. Trzy żelki - kcal ?
8. Trufla czekoladowa (!!!) - 40 kcal
Razem: 639 kcal Bilans niezaliczony!
Bilans ze środy:
1. Płatki musli - 179 kcal
2. Batonik owocowy - 90 kcal
3. Trzy rzodkiewki - 12 kcal
4. Gorący kubek - 70 kcal
5. Jogurt - 85 kcal
6. Ciastko belvita - 57 kcal
7. Kawa - 37 kcal
8. Nektarynka - 55 kcal
Razem: 585 kcal
Ruch: Spacer
Bilans z czwartku:
1. Batonik owocowy - 176 kcal
2. Banan - 114 kcal
3. Trzy pierogi - 204 kcal
4. Kawa - 20 kcal
5. Sałatka - 50 kcal
Razem: 564 kcal
Powody, dla których warto się odchudzać:
1. By podczas przebierania się na w-f nie patrzeć z zazdrością na chude koleżanki.
2. Bo, gdy pozwolę sobie na zbyt wiele, znowu będę za gruba.
3. Żeby kupować ciuchy w mniejszym rozmiarze.
4. Żeby nie musieć płakać nad swoimi wystającymi boczkami, brzuchem i tłustymi udami.
5. Po to, by nikomu nie zazdrościć.
6. Kiedy dojdę do punktu wyjścia (wagi początkowej), znowu będę musiała się odchudzać, a po co męczyć się dwa razy albo, nie daj boże, ważyć jeszcze więcej niż kiedykolwiek?
7. By nie wychodzić grubo na zdjęciach.
8. Będę mogła chodzić bez skrępowania na plażę.
9. Dzięki temu, że rzadko jem słodycze, lepiej mi smakują, kiedy pozwolę sobie na nie raz na "ruski rok".
10. Bo codzienne opychanie się świństwami jest obrzydliwe.
11. Dzięki temu mam kontrolę nad przynajmniej jedną sferą mojego życia.
12. Kobiecie krągłości to nie to samo, co wylewający się tłuszcz i cellulit.
W szkole wychowawczyni podchodziła do nas, chcąc zasięgnąć informacji o naszym zdrowiu i wynikach w nauce.
- Uzdolnienia? - spytała.
- y... chyba brak - odpowiedziałam nieco zażenowana.
- No cóż, zdarza się. - Postawiła kreskę. - A ty T. ?
- Chyba też... - powiedziała moja przyjaciółka.
- Niemożliwe, ty?!
Zapałałam nienawiścią... Kwiaty przykryte przez chwasty zrozumieją.
Moja mama też coś zaczyna podejrzewać, jak widzi, że mało jem... Musze coś skombinować.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :*
masz piekne bilanse ;) powodzenia zycze i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://olusia-n-adiecie.blogspot.com/
Nowy wystrój na jesień? Ładnie :)
OdpowiedzUsuńTrzeba trochę pokombinować... U mnie wygląda to tak, że mama jest chuda jak patyczak a wiecznie opycha się słodyczami i jak ja odmówię to zaraz dziwnie się na mnie patrzy :/ Teraz po prostu coraz więcej rzeczy "nie lubię". I tak po trochu ich przyzwyczajam :)
Powodzenia!
Świętokrzyskie? Naprawdę? Moim skromnym zdaniem trzeba się poznać lepiej.
OdpowiedzUsuń